Ilu z was zastanawiało się kiedyś, co może dać nam podróżowanie? Ilu z was kiedykolwiek chciało rzucić wszystko i z plecakiem na plecach wyruszyć w świat? Ilu z was to zrobiło?
Kiedy mówimy „podróże” najczęściej myślimy: „lot wygodnym samolotem gdzieś do ciepłego kraju, czterogwiazdkowy hotel z basenem i drinki z parasolką”. Ale czy to właśnie o to chodzi w podróżowaniu, by wylegiwać się w słońcu, a po tygodniu wrócić do domu, wrzucić zdjęcia na wszelkie możliwe portale społecznościowe i chwalić się znajomym, jakie mieliśmy cudowne wakacje?
Dobrze jest czasem wyjechać z domu w bardziej ambitny, mniej przewidywalny sposób, wyjść poza swoją strefę komfortu i zrobić coś nowego. Może kilka lat temu poznałeś kogoś przez Internet, kogoś, kto mieszka na drugim końcu Polski, ale nigdy nie miałeś okazji spotkać się z nim twarzą w twarz? Jedź! Może znajomi mówili Ci, jak pięknie jest w Pradze, ale do tej pory nie byłeś jeszcze za granicą? Jedź! Może przeczytałeś gdzieś, że w Szwecji są najpiękniejsze dziewczyny i koniecznie chciałbyś się o tym osobiście przekonać? Bierz plecak i jedź! Co Cię powstrzymuje…?
Tego lata spędziłam cztery tygodnie w podróży. W ciągu tego miesiąca tylko dwa razy wpadłam do domu, przepakowałam się, przepakowałam plecak i już trzy dni później siedziałam w pociągu, jadąc dalej w Polskę.
Razem z AIESEC uczestniczyłam w konferencji narodowej, odbywającej się w Toruniu. Cztery dni. Cudowne cztery dni, dzięki którym poza lepszym zagłębieniem się w sprawy organizacji, zyskałam też nowych znajomych i polepszyłam relacje ze starymi kolegami z naszego łódzkiego Komitetu.
Następnym przystankiem był Gródek koło Białegostoku. Dobrze jest mieć przyjaciół porozrzucanych po świecie, a przynajmniej po Polsce. Poza wyżej wspomnianym punktem podróży – który bądź co bądź był zorganizowany całkiem profesjonalnie – tylko tutaj, na Podlasiu, mieliśmy wcześniej zaplanowany i zapewniony wikt i opierunek. Cała reszta podróży była bardzo, ale to bardzo #yolo.
Z Białegostoku do Łodzi wracaliśmy przez Warszawę, Gdynię i znowu Warszawę. Najprostsza i najbardziej logiczna trasa, nieprawdaż? Tutaj znowu przydały się znajomości, dzięki którym nie musieliśmy spać gdzieś na ulicy, w parkach czy w innych miejscach, gdzie uznaliby nas za bezdomnych. (Chociaż może dzięki temu by nas zabrali do przytułków…?).
Ostatni był Przystanek Woodstock w Kostrzynie nad Odrą. Czekałam na to z niecierpliwością, kolejna okazja, by spotkać znajomych ludzi z drugiego końca Polski. Nie zawiodłam się i tym razem. Różnorodność ludzi, poglądów, kultur, pomysłów bardzo przypadła mi do gustu. Nie miała tak znaczenia płeć, wiek, orientacja seksualna, rasa czy poglądy polityczne. Wszyscy byli równi. Wszyscy byli razem. Wszyscy się do wszystkich przytulali. Stworzyliśmy jedną, wielką rodzinę. To było piękne.
Mieszkaliśmy przez ten czas w różnych warunkach: w akademiku, w ogrodzie u koleżanki, pokotem na werandzie u znajomych, na polu namiotowym, w lesie… Nieraz nie mieliśmy co jeść, poza pajdą z masłem. Nieraz nie mieliśmy gdzie się umyć. Nieraz nie mieliśmy możliwości, by skontaktować się z rodziną. Ale uważam te cztery tygodnie, za najlepsze wakacje w moim życiu. Bo wreszcie poczułam, że naprawdę jestem wolnym człowiekiem.
Jeśli nie masz celu swojej podróży, nie wiesz gdzie jechać, a jesteś dość odważnym człowiekiem – na tyle odważnym, by wyjść poza swoją strefę komfortu – zdaj się na ślepy los. Rzuć monetą, by zdecydować, czy jedziesz na północ, czy na południe. Rzuć guzikiem na rozłożoną na biurku czy podłodze mapę, by przypadek pokazał Ci, do jakiej miejscowości, miasta, województwa, może nawet kraju, skierujesz swoje pierwsze kroki. Idź na dworzec kolejowy i wsiądź do pierwszego pociągu, który przyjedzie. Stań przy drodze z kartką głoszącą „GDZIEKOLWIEK”, a gdy ktoś zaproponuje Ci podwózkę, choćby i do Pcimia Dolnego – wsiądź do auta i jedź!
Masz tyle możliwości – jedną z nich jest program Global Citizen. Może czujesz, że dla Ciebie wyjście poza strefę komfortu to coś więcej niż podróż – a nawet więcej niż podróż po Polsce. Citizen pozwoli Ci poszerzyć swoje podwórko i stać się obywatelem świata. Co więcej, nie jest to tylko krajoznawcza wyprawa. Obok poszerzania horyzontów, odkrywania nieznanego Ci dotąd oblicza innej kultury stajesz się wolontariuszem, który może zmienić czyjeś życie lub pogląd na świat. Podziel się z innymi pięknem Polski w każdym calu, zostań nauczycielem angielskiego, zainteresuj się otoczeniem.
Życie jest za krótkie na siedzenie w domu, więc zapakuj plecak i rozpocznij podróż. Autostopem przez galaktykę. No, chyba, że wolisz pociągi.
Global Citizen to wolontariat dla młodych osób zainteresowanych rozwojem osobistym, odkrywaniem i dzieleniem się swoją kulturą. Jeśli jesteś zainteresowany, złóż aplikację na adres – ldz.aiesec.pl/wolontariatzagraniczny
Członkini zespołu ds. projektów społecznych i edukacyjnych
Hania Radzińska